rowerek
Prawie zgodnie z tradycją, w ostatni weekend sierpnia odbył się maraton w Krakowie. Tego dnia pogoda nie rozpieszczała zawodników. Zaraz po wejściu do sektorów, startujących na dystansie MEGA i MINI, zaczął padać deszcz. Najpierw spokojny, lecz z czasem przerodził się w ulewę, do tego stopnia że płaskie odcinki trasy, zaczynając od Błoń i na nich kończąc, były kompletnie zalane. Zawodnicy jechali dosłownie w rzece.
Dla mnie te warunki były nawet sprzyjające, ponieważ lubie deszczowe dni (dobrze sobie wtedy radzę i zyskujędodaktową przewagę nad innymi) oraz miałem świetne opony na błoto. Na pierwszym podjeździe w lesie, gdzie 95% ludzi podchodziło, mi udało się podjechać do samego "szczytu".
Jak na złość, w momencie kiedy ukończyłem wyścig i przejechałem linię mety, przestało padać i zza chmur wyszło słońce.
w Krakowie zająłem (znowu) 4 miejsce.
Po ujżeniu klasyfikacji generalnej, mój apetyt jeszcze bardziej wzrósł, gdyż moja strata do pierwszego zawodnika zmniejszyłą się z 190, do 21 pkt. Tak więc walka o zwycięstwo rozegra się na ostatnich dwóch maratonach. ;)
Fotki jeszcze nie pościągane z aparatu ;]
Przejdź do strony głownej

2010 Piotr F.